Michał Pączko - Tymek i Afryka dzika


Tymek od zawsze marzył o wyprawie do dżungli. Wieczorami planował swoje podróże i rysował zieloną kredką trasy w atlasie pełnym map, który dostał od Babci Basi.
A wszystko zaczęło się, gdy Tymek na swoje 4 urodziny dostał album. Nie był to taki zwykły album, w którym chowa się zdjęcia . Był to album przyrodniczy, pełny wielkich, kolorowych i przepięknych zdjęć z Afryki. Były na nich słonie, lwy, tygrysy, żyrafy i wiele innych zwierząt o jakich Tymek nigdy nawet nie słyszał. Od tej pory, dżungla stała się Tymkową pasją. Chłopiec oglądał filmy przyrodnicze, rysował rysunki dzikich zwierząt i z zacięciem zapełniał kolorowanki kupowane mu przez rodzinę. W pokoju roiło się od rysunków i plakatów dzikich zwierząt. Na tymkowym łóżku od lat mieszkał pluszowy Lew Fryderyk, który w snach przenosił Tymka do zielonej, gęstej dżungli. Cała rodzina wiedziała o pasji Tymka, na urodziny, imieniny, święta i inne okazje dostawał prezenty związane z dżunglą. Aż pewnego dnia, a był to szczególny dzień, gdyż Tymek obchodził swoje 10 urodziny, znalazł na biurku nie jak co roku wielkie pudło z kokardą, a małą kopertę ze swoim imieniem wypisanym odręcznym pismem. Zdziwił się bardzo, wziął kopertę w dłoń i powoli zaczął ją otwierać. Zajrzał do środka i z ogromnym zdziwieniem spojrzał raz jeszcze. Nie mógł uwierzyć, więc zszedł w pidżamie na dół do kuchni, w której mama przygotowywała śniadanie. Stanął za mamą, pokazał jej kopertę i zapytał:
- Mamo, co to jest?
- Wszystkiego najlepszego kochanie! - odparła z uśmiechem odkładając przygotowane kanapki na niebieski talerzyk. Chłopiec ciągle stał oniemiały, zastanawiając się, czy jeszcze śni, czy na pewno się obudził.
- Czy… czy to jest... - wymamrotał niepewnie przystępując z nogi na nogę, zaciskając mocniej dłoń na kopercie.
- Tak, to są bilety lotnicze... - odparła mama nie czekając na jego odpowiedź. Podeszła do niego i pocałowała go w czoło.
- Razem z tatą i Twoją siostrą pomyśleliśmy, że to będzie najlepszy prezent. W końcu już masz 10 lat, stajesz się mężczyzną! - uśmiech nie znikał z jej twarzy a i buzia Tymka powoli zaczynała się rozjaśniać.
- A wiemy, że wycieczka do Afryki była zawsze tym, o czym marzyłeś... - Chłopiec przytulił się do swojej mamy, po czym skacząc z radości popędził do swojego pokoju, by od razu zacząć się pakować. Gdy skończył, zszedł na dół i poszedł do jadalni, gdzie przy drewnianym stole siedzieli jego rodzice i starsza siostra Kasia.
- Jestem gotów! - zawołał radośnie, na co jego rodzice roześmiali się.
- Samolot jest dopiero wieczorem, mamy jeszcze dużo czasu..
- Och, no dobrze..-odparł Tymek siadając między rodzicami przy stole.
- Tato, a Fryderyk też może jechać?
- Oczywiście, pewnie chce znów zobaczyć swój dom, prawda? - odpowiedział tato sięgając po kolejną kanapkę. Następnego dnia, gdy samolot wylądował w Afryce, cała rodzina wybrała się na przejażdżkę po sawannie. Chłopiec siedząc w aucie, pokazywał Fryderykowi żyrafy i zebry, które mijali po drodze. Przez całą podróż był bardzo podekscytowany, a dzięki aparacie mamy, robił pełno zdjęć do swojego albumu. Największe wrażenie zrobił na nim daleki kuzyn Fryderyka: wielki lew, który ciągle potrząsał swą piękną grzywą. Tymkowi udało się nawet przejechać na oswojonym słoniu, który miał wielkie uszy i kły, oraz ogromną trąbę. Pięć dni spędzonych na Czarnym Lądzie, Tymek i jego rodzina spędzili na zwiedzaniu i oglądaniu pięknych roślin i niesamowitych zwierząt. Gdy wrócili do Polski, tej samej nocy, gdy Kasia kończyła czytać bajkę Tymkowi, chłopiec podniósł się na chwilkę i powiedział do swojej siostry.
- Kasiu, to były najwspanialsze urodziny...Ja i Fryderyk, jesteśmy bardzo szczęśliwi, dziękuję..- Kasia uśmiechnęła się i zgasiła światło.
- Dobranoc Tymku, kolorowych snów.
- Dobranoc Kasiu - wyszeptał jej braciszek i tuląc swojego lwa, udał się do krainy snów, gdzie jeszcze raz odbył podróż do kolorowej i prześlicznej Afryki.