Agata (15 lat) - Tymek i Afryka dzika

Tymek od zawsze marzył o wyprawie do dżungli. Wieczorami planował swoje podróże i rysował zieloną kredką trasy w atlasie pełnym map, który dostał od Babci Basi.
A wszystko zaczęło się, gdy Tymek na swoje 4 urodziny dostał album. Nie był to taki zwykły album, w którym chowa się zdjęcia . Był to album przyrodniczy, pełny wielkich, kolorowych i przepięknych zdjęć z Afryki. Były na nich słonie, lwy, tygrysy, żyrafy i wiele innych zwierząt o jakich Tymek nigdy nawet nie słyszał. Od tej pory, dżungla stała się Tymkową pasją. Chłopiec oglądał filmy przyrodnicze, rysował rysunki dzikich zwierząt i z zacięciem zapełniał kolorowanki kupowane mu przez rodzinę. W pokoju roiło się od rysunków i plakatów dzikich zwierząt. Na tymkowym łóżku od lat mieszkał pluszowy Lew Fryderyk, który w snach przenosił Tymka do zielonej, gęstej dżungli. Cała rodzina wiedziała o pasji Tymka, na urodziny, imieniny, święta i inne okazje dostawał prezenty związane z dżunglą. Aż pewnego dnia, a był to szczególny dzień, gdyż Tymek obchodził swoje 10 urodziny, znalazł na biurku nie jak co roku wielkie pudło z kokardą, a małą kopertę ze swoim imieniem wypisanym odręcznym pismem. Zdziwił się bardzo, wziął kopertę w dłoń i powoli zaczął ją otwierać. Zajrzał do środka i z ogromnym zdziwieniem spojrzał raz jeszcze. Nie mógł uwierzyć, więc zszedł w pidżamie na dół do kuchni, w której mama przygotowywała śniadanie. Stanął za mamą, pokazał jej kopertę i zapytał:
- Mamo, co to jest?

- Otwórz Kochanie, to twój prezent urodzinowy.
Tymek delikatnie otworzył kopertę i powoli wyjął bilet lotniczy do stolicy Kenii - Nairbi. Uważnie przeczytał treść i od razu posmutniał.
 - Co się stało kochanie?
 - Mamo, ale ja nie chce sam jechać.
 - Głuptasie, nasze bilety są w szafce. Jedziemy wszyscy razem ty, ja i tata.
Na twarzy chłopca pojawił się malowniczy uśmiech od ucha do ucha. Podszedł do swojego atlasu od Babci Basi i zaczął szukać miejsca dokąd mają jechać. Tymek podbiegł do mamy, przytulił się do niej bardzo mocno. W tym samym czasie trzasnęły drzwi od przedpokoju. Oboje poszli zobaczyć kto to. Tymek zauważając czarną kurtkę swojego ojca, przywitał się z nim bardzo czule i podziękował rodzicom za wspaniały prezent. Wszyscy zebrali się w kuchni na rodzinnym obiedzie, który przygotowała mama. Kuchnia była duża, do której wpadało dużo światła. Po sytym posiłku usiedli na czerwonej kanapie, która stała na środku salonu obok białej lampy. I zaczęli rozmawiać o przygotowaniach do podróży. Wyjazd miał się odbyć już za dwa tygodnie. Planowali już swoje wycieczki do parku Masai Mara, w którym były miliony zwierząt, kawałek Jeziora Wiktorii, Ośrodek Żyraf Langata. Następnego dnia, gdy Tymek poszedł do szkoły, powiedział swojemu najlepszemu przyjacielowi Stefkowi co mu się przydarzyło przez ten weekend.
 -Stefku, nie uwierzysz, z okazji moich wczorajszych urodzin rodzice i ja pojedziemy do Afryki.
 - Naprawdę? Jedziecie do Afryki? A co będziecie tam robić?
 - Będziemy oglądać dzikie zwierzęta lwy, żyrafy, tygrysy, gepardy.
 - A ja na urodziny dostałem tylko pluszowego misia i książkę z bajkami – Stefek posmutniał.
 - Nie przejmuj się ja zawsze dostawałem takie prezenty, tylko w tym roku było inaczej, ale nie przejmuj się zrobię dużo zdjęć i pokażę Ci wszystko co sam widziałem, poczujesz się jak byś tam był.
Po tych słowach Stefkowi od razu poprawił się humor. Czas Tymkowi do wyjazdu mijał bardzo szybko. Nim się obejrzał był już tylko tydzień do wyjazdu. Chłopiec stawał się coraz bardziej podekscytowany. Każdy dzień do wyjazdu stawał się coraz dłuższy dla chłopca. Przeddzień wyjazdu cała rodzina zaczęła się pakować, Tymkowi pomogła mama. Nazajutrz z samego rana wszyscy wybrali się na lotnisko, Tymek troszkę się bał, ponieważ jeszcze nigdy nie leciał samolotem, ale nie dał tego po sobie poznać. Tymek w czasie lotu zasnął i obudził się dopiero na lotnisku w Nairbi. Następnie udali się do hotelu i zostawili w swoim pokoju swoje bagaże. Chłopiec nie mógł się doczekać zobaczenia żywego lwa, takiego jak ma na swoim łóżku w pokoju, więc rodzice zaplanowali mu safari. Następnego dnia cała trójka wstała bardzo wcześnie, wzięli aparat fotograficzny, lornetki i kapelusze na głowię, ponieważ było bardzo gorąco. Wsiedli do dużego samochodu i ruszyli w drogę. Po jakimś czasie znaleźli się na ogromnej przestrzeni porośniętej trawą i drzewami. Nagle Tymek dostrzegł żyrafę jedzącą liście z czubka drzew.
 - Mamo, Tato zobaczcie!
 - Tak, tak Tymku a teraz pojedziemy poszukać innych zwierząt - powiedział tata. 
Nagle przed samochodem przebiegł cętkowany gepard. Tymek był bardzo zdziwiony szybkością zwierzęcia. Tata widząc ździwienie syna zapytał:
 - Czy wiesz jakie to było zwierzę?
Tymek nieśmiało- gepard
 - A wiesz z jaką prędkością może biec gepard?
 - Nie jestem pewien, ale chyba szybciej niż ja jeżdżę rowerem.
 - Oj na pewno. – Zaśmiali się rodzice.
 - Gepard synku, może biec nawet z prędkością 120 km/h tyle to ja nawet samochodem nie jeżdżę.
Mama Tymka przez cały czas robiła zdjęcia, ponieważ on sam był tak przejęty że zupełnie o tym zapomniał.
Chłopiec nie mógł się nadziwić ile zwierząt żyje na tym obszarze. Widział kilka słoni spacerujących wśród drzew, pasiaste zebry pijące wodę z jeziora, hipopotama zażywającego kąpieli a nawet strusia pędzącego przez wysokie trawy.
Tymek patrzył i podziwiał ale ciągle nie mógł się doczekać kiedy zobaczy lwa. Zatrzymali się na chwilę, ponieważ w cieniu jednego z drzew leżał lew z całą swoją rodziną. Miał piękną i bujną grzywę. Tymek pociągnął tatę za rękaw i krzyknął:
 - Tato spójrz Lew Fryderyk.
Mama, widząc podekscytowanie syna od razu powiedziała synkowi by się ustawił do zdjęcia na tle dzikiej rodziny lwów. Gdy samochód ruszył w drogę powrotną do hotelu, Tymek widział także inne zwierzęta w tym tygrysy, gazele i ogromne bawoły. Po męczącym dniu, gdy położył się do łóżka cały czas rozmyślał o spotkaniu z lwem.
Przez kolejne dni zwiedzali także inne atrakcje tego miejsca, które było tak różne od miasta, w którym mieszka Tymek. Czas nie ubłaganie szybko miał i trzeba było wracać do domu.
Tymek nie mógł się doczekać spotkania ze Stefkiem i podzielnia się z  nim swoimi wspomnieniami. Pierwszego dnia w szkole chłopcy oglądali zdjęcia z wyprawy i obiecali sobie, że gdy dorosną wybiorą się tam razem.